wtorek, 16 listopada 2010

WINO NA BACZNOŚĆ

Jak powinno się spożywać alkohol w święto narodowe? Z dosadną atencją oczywiście, ale to już poza samą techniką. Czy Jolanta Kwaśniewska w swoich podręcznikach savoir-vivre przewidziała takie sytuacje? Zapewne nie. Postanowiliśmy spróbować  wypracować kanon takiego zachowania i próba wyglądała tak:
- ogromnym wyzwaniem jest znalezienie sklepu otwartego wieczorem w dniu święta, 11 listopada nie sprzyja takim poszukiwaczom nowych formuł świątecznych. Udało się i wbrew pozorom nie była to sieciówka z zielonym płazem w logo. Tam jest kiepski wybór win.
- wypracowanie zasady odbywa się w nawiązaniu do tematyki święta: skoro jest to dzień pełen flag, to zestaw alkoholu powinien być dwukolorowy, biały i czerwony. Wino czerwone tym razem gruzińskie [o trudnej do zapamiętania nazwie], bowiem naród ów jest przyjacielem naszym. Białe wino powinno być czeskie, ale gdzie tu kupić taki smakołyk? Niech będzie włoskie, jest o tym przecież w hymnie.
- kolejność spożywania jest bardzo istotna, nie możemy wspierać księstwa Monako, dlatego czerwone wino wypijamy jako pierwsze, gdyż na fladze kolor czerwony umiejscowiony jest na dole. Wino ma ziemisty posmak, w sam raz by przypomnieć nam o ziemi ojczystej, na której stoimy popijając.  Przykrywamy go potem winem białym, o owocowym posmaku.
- nie wolno mieszać win ze sobą, ani nawet spożywać ich na przemian! Konsekwencją tego mogłoby być pojawienie się różowego koloru, do czego żaden patriota nie powinien się przyczynić.
- dla poprawienia nasycenia czerwieni i dodania choćby jednego rodzimego akcentu spożywamy wódkę Wiśniową Polską. To właśnie jest owa przysłowiowa wisienka na torcie, podkreślająca wyborny wieczór konsumpcji.
Nie obchodziłem natomiast w tym roku Dziadów, a to też ważne święto, zmarginalizowane niestety zupełnie. A przecież ma swoją tradycję, ślady w literaturze i wszystko, co potrzeba by nabrało patosu. No ale po co nam patos? Chodzi tylko o świętowanie, odbywa się wśród moich znajomych na sposób nowoczesny, zurbanizowany, gdy ludzie wychodzą z ciasnych betonowych bloków i wietrzą swoje dusze w tej porażającej scenerii. Kilka lat temu wyglądało to o wiele lepiej, trzaski pękających szklanych zniczy, dym z prawdziwej parafiny, wosk porozlewany na grobach… Inni też to robią:
„Zdarza się jeszcze, że przy grobach Romowie czasem spożywają alkohol. Dawniej tłumaczono to symbolicznym karmieniem, czy pojeniem duszy zmarłego. Nie mniej jednak obecnie robi się to przede wszystkim w domach, po powrocie z cmentarza, w wynajętych dla przybyłych gości salach restauracyjnych, itp. Jeżeli Romowie częstują się alkoholem na cmentarzu, to są to ilości symboliczne i nigdy nie robią tego dla zabawy. Są bowiem dwie możliwości, albo ktoś starszy i mocno zmarznięty potrzebuje się rozgrzać, albo właśnie dokonywany jest rytuał ochronny.”  „Obyczaj spożywania pokarmów i picia alkoholu wynika zdaniem A. Bartosza z wiary w fizyczną obecność zmarłych w grobach i tego, że w związku z tym odczuwają oni głód i pragnienie tak samo jak żywy człowiek. Stąd polewanie wódką grobów a nawet pozostawianie na nich zapalonych papierosów. „ [Agnieszka Kowarska - ŹRÓDŁO]