Tego dowiedział się Tokariew, ale nie z IPN, nie z „Wyborczej”, nie z TV… Przemierzając Kielce warto zajrzeć do lokali, które nie mają takiego splendoru jak knajpy w okolicach rynku, z imprezami reklamowanymi na kolorowych plakatach i sponsorowanymi informacjami w „Echu dnia”. W centrum do takich lokali należy na pewno „Zagłoba” na ul. Małej, gdzie spotyka się artystyczny półświatek o specyficznym kolorycie, na ścianach wiszą dzieła bywalców a atmosfera jest bardzo familijna. Ale historii o Jaruzelskim można było wysłuchać w piwiarni na Zagórskiej, gdzie za barem stoi starsza już kobieta w futrze z obciętymi rękawami. O znanym generale opowiadał wiekowy mężczyzna ze sporą, siwą brodą, sprowokowany programem Tomasza Lisa w TV:
„On tutaj to miał babcię, ona nawet mieszkała z jego siostrą, a ja do niej chodziłem na korepetycje z rosyjskiego. Mieszkali w centrum, [gdzieś tam, uleciało…] ta siostra Jaruzelskiego nie była zbyt rozgarnięta, ale babcia owszem, całkiem w porządku była. I on jako wojak, w mundurze czasem do nich zajeżdżał, jak tu był w Kielcach to lubił zajrzeć do tej knajpy „Kolorowa”, a tam bawił się z tymi najbrzydszymi lancpudrami, potem ze swoim kierowcą pakowali je do gazika i jechali ruchać się z nimi na Karczówce.” Tak ty było, mniej więcej, w ten deseń.
[Rozmowę wspomagało całkiem niezłe wino, o ciekawym owocowym posmaku:]
[Rozmowę wspomagało całkiem niezłe wino, o ciekawym owocowym posmaku:]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz